Michał Słomski: Grill i zimne piwo, ale tylko po dobrym meczu…

Przed każdym sezonem gramy o jak najwyższą lokatę. Nie nakładamy sztucznej presji, że musi być awans. Wiem, jakie są realia grania w piłkę w A-klasie. Dziękuję chłopakom, że grają za darmo i poświęcają swój czas. To, jaki ma się cel, wychodzi w trakcie sezonu. Gra na poziomie amatorskim ma cieszyć i być odskocznią od codzienności. Mecz i treningi to czas, podczas którego możemy się razem spotkać, rywalizować z przeciwnikiem, a po nim usiąść przy grillu, odpocząć i dobrze się bawić. Chyba tak to powinno wyglądać w A-klasie… – mówi Michał Słomski, prezes Olszynki Ołpiny.

Dlaczego ten sezon jest dla Olszynki trudniejszy niż poprzedni?
Czy jest trudniejszy? Hmmm… Na pewno jest inny. Chyba w każdym klubie niższych klas rozgrywkowych, każdy sezon to tak naprawdę jedna, wielka niewiadoma. W jednym sezonie wszytko „idzie” i pojawia się szansa walki o awans, zaś w następnym kilka spraw nie układa się po myśli i trzeba bić się o utrzymanie. Kadra, finanse, otoczenie, zaangażowanie… To wszystko ma wpływ na to, jak wygląda dany sezon. Raz jest lepiej, a raz jest gorzej. Można powiedzieć, że to chleb powszedni A i B-klasowych drużyn.

Miejsce w środku stawki odzwierciedla wasz potencjał?
Na pewno nie. Potencjał jest duży. Moim zdaniem miejsce Olszynki jest w czubie tabeli, lecz aby to osiągnąć, potrzeba złożenia się kilku czynników. Mamy te same problemy, co większość klubów. Ciężko o regularne treningi całego zespołu. Chłopaki pracują w delegacjach, w systemach zmianowych. Młodych, zapalonych na punkcie piłki jest coraz mniej. Gdyby wszystko układało się, jak należy, to Olszynka byłaby co roku kandydatem do awansu lub już grała w wyższej lidze.

Potraficie urywać punkty znacznie silniejszym rywalom, a potraficie również przegrać z wyraźnie gorszymi przeciwnikami. Z czego to wynika?
Tego chyba nie wie nikt. Łatwiej gra nam się z drużynami, które grają piłką, niż z tymi, które nastawiają się tylko na obronę. Grając z silniejszymi, możemy wykorzystać swoje atuty, czyli szybkość z przodu, grę z kontry. Gdy prowadzimy grę, często brakuje nam tego ostatniego podania i jeszcze częściej skuteczności pod bramką rywala. Wynika to pewnie z tego, że ciężko jest się zgrać nam, jako zespół, nie trenując regularnie w większej grupie.

Jaki był tak naprawdę cel na ten sezon dla drużyny z Ołpin?
Przed każdym sezonem gramy o jak najwyższą lokatę. Nie nakładamy sztucznej presji, że musi być awans. Wiem, jakie są realia grania w piłkę w A-klasie. Dziękuję chłopakom, że grają za darmo i poświęcają swój czas. To, jaki ma się cel, wychodzi w trakcie sezonu. Gra na poziomie amatorskim ma cieszyć i być odskocznią od codzienności. Mecz i treningi to czas, podczas którego możemy się razem spotkać, rywalizować z przeciwnikiem, a po nim usiąść przy grillu, odpocząć i dobrze się bawić. Chyba tak to powinno wyglądać w A-klasie…

Macie nowy stadion, którego pozazdrościć może wam większość drużyn w regionie, a mimo to od 10 lat nie potraficie wydostać się z rozgrywek A-klasy. Jesteście za silni na B-klasę, a za słabi na ligę okręgową?
Jak już wspomniałem wcześniej, potencjał jest duży. W klubie grają zawodnicy z Ołpin, jak i z sąsiednich Olszyn. Swoją przygodę z piłką zaczynałem właśnie w Olszynach, dlatego po rozwiązaniu drużyny seniorów w tamtejszej miejscowości, nie było problemu w przekonaniu chłopaków do gry w Ołpinach. Gdyby nie było chłopaków z Olszyn, ciężko teraz byłoby uzbierać kadrę na mecz. Patrząc realnie, na chwilę obecną miejsce Olszynki to A klasa, ale mam nadzieję, że kiedyś będzie to wyższa liga!

Po aktywności w internecie widać, że bardzo mocno stawiacie na dzieci i młodzież. To ma przynieść spodziewany sukces w przyszłości?
Chciałbym, żeby tak było, lecz mam wiele obaw, że nie będzie kolorowo. Prowadzę grupę trampkarzy w naszym klubie oraz grupę młodzików w zaprzyjaźnionym GAS Rozwój Szerzyny. W młodszych grupach na zajęcia przychodzi spora ilość dzieci, lecz z wiekiem zainteresowanie spada. W młodzikach mam blisko 20 osób. W trampkarzach, przy dużej mobilizacji, 12 lub 13 i są to zawodnicy z całej gminy, gdzie dawniej w każdej wsi można było zrobić drużynę młodzieżową. Zresztą to nie tylko nasz problem… W zakończonym sezonie większość drużyn przyjeżdżała do nas w niepełnym składzie lub w ogóle nie zgłaszała się na mecz. Podsumowując, czekają nas ciężkie czasy w małych, lokalnych klubach…

Prezesem Olszynki jesteś od 4 lat. Mnóstwo czasu każdego dnia poświęcasz klubowi z Ołpin?
Prezesem jestem od 4 lat, a niedawno, bo na początku czerwca zostałem wybrany ponownie na nową kadencję. Nie nazwałbym tego, co robię w Olszynce pracą, lecz bardziej zamiłowaniem. Wykonuję całą pracę „papierkową”, a jest tego trochę. Prowadzę też obecnie Fan Page Olszynki na Facebooku i dbam o całe „zaopatrzenie”. Oczywiście, sam bym tego wszystkiego nie ogarnął. Za stadion i zaplecze odpowiada niezawodny kierownik Scypa. Teraz dużo pomagają mi młodsi Karol i Dawid. Sami kosimy trawę, sprzątamy i organizujemy stadion na mecze i treningi. Pracy jest dużo, ale jakoś dajemy radę.

Jesteście zespołem z gminy Szerzyny. Nie jesteście więc drużyną, której siedziba mieści się w centrum gminy. Gdybyście byli Liwoczem Szerzyny łatwiej byłoby wam o rozwój, czy nie ma to większego znaczenia?
Nie ma to większego znaczenia. Oba kluby są niezależne od siebie. Kto pamięta „stare czasy”, ten dobrze wie, że kluby i ich kibice nie pałały do siebie sympatią. Czasy jednak się zmieniają, znamy się z chłopakami z Liwocza, szanujemy się, ale jesteśmy osobnymi bytami. Wiadomo, gdyby był jeden klub w gminie, łatwiej byłoby osiągać wyższy poziom sportowy, łącząc składy obu ekip. Warunek musiałby być jeden – zespół musiałby nosić nazwę Olszynka Ołpiny! (śmiech)

Olszynka włączy się w końcu na poważnie w walkę o awans w kolejnym sezonie? Kto może być najtrudniejszym rywalem?
Planować można, jeśli ma się stabilną sytuację kadrową. Na chwilę obecną nie wiem, ilu chłopaków wyjedzie do pracy. Dodatkowo wiem, że niektórzy planują studia. Spotykamy się po przerwie wakacyjnej i wtedy będzie można coś więcej powiedzieć. A-klasa ma teraz liczyć 14 drużyn, więc i poziom będzie bardziej wyrównany. Jak sam wcześniej zauważyłeś, gorzej wiedzie się nam ze słabszymi przeciwnikami, a lepiej z mocnymi rywalami, więc może to będzie właśnie ten przełomowy sezon dla Ołpin? Co do rywali, to obstawiam KS Koszyce Wielkie jako głównego faworyta. Na pewno podrażniony spadkiem KS Rzepiennik Strzyżewski będzie chciał pokazać, że jest silny i stać go na powrót do „okręgówki”. Chciałbym, by również Olszynka włączyła się w walkę o czołowe lokaty.

Planujecie już jakieś wzmocnienia?
Przede wszystkim chciałbym, żeby nasza drużyna się nie osłabiła. Nie płacimy chłopakom, nie zwracamy kosztów za dojazdy, a jedynie co możemy zaproponować, to super stadion i dobra atmosfera w zespole. Po meczu oczywiście grill oraz zimne piwo. Wiem dobrze, że teraz wielu młodych zawodników patrzy na to, by otrzymać kilka groszy po meczu, ale nigdy tego u nas nie było i póki co się to nie zmieni. No chyba, że trafi nam się jakiś katarski inwestor… (śmiech).

Rozmawiał: Sebastian Czapliński