Sędzią być – felieton Damiana Jarosza

DAMIAN JAROSZ – KS Łukovia Łukowa Sędzią być!!

Piłka nożna – jak i inne dyscypliny sportowe – to również zbiór sformalizowanych przepisów, które określają zasady współzawodnictwa. Nad przebiegiem zgodnym z regulaminem czuwają arbitrzy. Piłka zawodowa może liczyć na pomoc ze strony Video assistant referee w skrócie VAR.

Myślałem, że ten system pomoże rozstrzygać kwestie sporne, niestety nie do końca spełnia pokładane w nim nadzieję. W piłce amatorskiej nie mamy takich bajerów i jesteśmy zdani na wiedzę i kompetencje sędziów. Choć – niejednokroć – arbitrzy przyjeżdżają wyposażeni w słuchawki, co ułatwia im kontakt i jest to OK. Gorzej jak się zagadają i umyka im, to co ważne na boisku …heh 😉

Zdaje się, że niektóre zapisy nie przystają do rzeczywistości i są nieżyciowe. Na przykład piłkarz cieszy się ze zdobycia bramki, ściąga koszulkę i zostaje ukarany żółtą kartką, bezsens. Stajemy się niewolnikami przepisów, które człowiek sam ustala. Sędziowie nie chcą karać za taki gest, a muszą w myśl regulaminu. Komu to potrzebne!? Po co utrzymywać tak zapis!?. Nie rozumiem tego. Szkoda, że sędziowie nie respektują tak regulaminu w przypadku innych zagrań zasługujących na drugą, żółtą kartkę. Ostro zaczynam, ale będzie delikatnie 😉

W życiu dane zdarzenie jest widziane i opisywane w zależności od punktu widzenia. Obserwator patrzy na dany fragment rzeczywistości opisuje go inaczej niż osoba, która stoi z boku i widzi to samo. Na przykład sędzia gwiżdże rzut wolny dla danej drużyny, wśród kibicuj konsternacja: – „był wolny” – „nie było” – „może był” – „ch..j tam nieważne” powie kolejny – „ja nie widziałem, bo fajkę odpalałem”- powie inny …. Kierownik jednej drużyny będzie uważał, że sędzia się pomylił, osoba funkcyjna drugiej drużyny stwierdzi, że rzut wolny był. Często piłkarz, trener czy kibic będący pod wpływem emocji, kieruje się swoim „chciejstwem” i wykłóca się nie mając racjonalnych podstaw. W dobrej wierze (zakładam), że sędziowie na swoich kursach przerabiają metody jak się zachować w takiej sytuacji.

Niekiedy sami – faktycznie – popełnią błąd i zamiast skorygować na bieżąco to wykorzystują swoją władzę i udowadniają wszystkim kto tu rządzi. Jest to na szczęście rzadkością, ale bywa i tak. Co z tego, że sędzia po meczu uderzy się w piersi, jeśli kilkoma decyzjami wypaczy wynik spotkania. Powinien od razu reagować, jak nie jest pewny skonsultować z bocznymi.

„Piłka nożna to gra błędów” stwierdził niegdyś J. Cruyff. Jest w tej myśli sporo racji. Przystępując do zawodów piłkarskich musimy mieć świadomość omylności ludzkiej. Trener może popełnić błąd w ustawieniu zawodników i personaliach. Obrońca może się machnąć nad piłką, napastnik nie wykorzysta 100% sytuacji. Kierownik pomyli zawodników i popełni błąd w protokole meczowym. Sędzia również ma prawo do błędu, też może mieć gorszy dzień. Grając w piłkę nożną w ramach rozgrywek lig niższych, musimy respektować regulamin i przepisy. Sędzia w tym rozdaniu jest bardzo ważny. Chcąc/nie chcąc jesteśmy zdani na siebie. Arbitrzy powinni wziąć pod uwagę stres/nerwy piłkarzy i osób funkcyjnych , nie podnosząc wszystkim ciśnienia nagminnym karaniem i przestawianiem wszystkiego i wszystkich ;). Natomiast zawodnicy, trenerzy, kibice i osoby funkcyjne winny nie podważać każdej decyzji sędziego, która nie jest po ich myśli. Często piłkarz zamiast uczestniczyć w meczu w sposób fizyczny, oddaje się dysputą i ciągłym narzekaniom, przegada pół meczu i nawet nie wie kiedy się skończył…heh 😉 Faktem jest, że jak błąd sędziego jest rażący to warto rozmawiać, ale do momentu 😉

Częstą – zasłyszaną – praktyką w ligach niższych jest poszukiwanie „kozła ofiarnego”. Najlepiej wszelkie niepowodzenia i trudności w przegranym lub źle rozegranym meczu zrzucić na garb sędziego. Który – owszem – mógł popełnić jakieś marginalne błędy – jednak nie przekładające się znacząco na wynik spotkania. Dojrzałością wykazuje się ten piłkarz, który potrafi uderzyć się we własne piersi i potrafi przyznać się do błędu. Czasami trudno przetrawić gorzki smak przegranej, ale umiejętność zaakceptowania wyniku rywalizacji to też część postawy sportowca, niezależnie od poziomu rozgrywek. Swoistym paradoksem jest, że tak znienawidzeni i krytykowani – przez część środowiska – sędziowie są mile widziany na meczach sparingowych. Nawet w takich rozgrywkach, sędzia nadaje dodatkową rangę wydarzeniu.

Często brakuje chętnego do zagwizdania, jednak z boku każdy mądry 😉 Kończąc, z sędziami tak jak z ludźmi w innych zawodach. Są bardziej i mniej kompetentni. Moim zdaniem proces kształcenia i świadomość sędziowska z roku na rok ulega poprawie. Ostatnio zorganizowany – w ramach MZPN – kurs sędziowski cieszy się dużym powodzeniem, aż 347 chętnych. Czy ilość przełoży się na jakość? Zobaczymy, miejmy nadzieję, że tak. Choć „nadzieja matką głupich” to jednak „każda matka kocha swoje dzieci” i tego się trzymajmy 😉