Felieton Damiana Jarosza

Felieton Damiana Jarosza – „Biegać skakać latać pływać w tańcu w ruchu wypoczywać..”
Wszelka aktywność fizyczna na każdym etapie rozwoju dziecka jest niezwykle istotna. Dawniej wyjście na dwór było jakoś wpisane w życie małego człowieka. Deszcz, śnieg nie był problemem. Wyścigi na rowerach BMX, podchody, pływanie w rzece i oczywiście ….PIŁKA NOŻNA nadawały rytm dnia. Wiele spotkań było intuicyjnych. Naturalnym był fakt, że ktoś – gdzieś jest;). Teraz bez grupy na massengerze czy smsów nie jesteśmy wstanie się spotkać 😉. Oczywiście nie samym wyjściem z domu żył człowiek.

W ramach domowych zajęć mogliśmy zagrać w karty, warcaby, skoczki, szachy, grę planszową, kółko i krzyżyk, pobawić się kostką Rubika, rywalizować w państwa-miasta – rozszerzając kategorie 😉. Rozwijało to intelektualnie i człowiek nabywał umiejętności, które w życiu okazywały się cenne i wartościowe.
W dzisiejszych czasach nadmiar „internetów” 😉 i postęp technologiczny przykuwa – w dużej mierze – uwagę dzieci. Gry skupiające rodzinę przy jednym stole, zostały zastąpione przez nowoczesne z dostępem do nowych technologii. Kontakt interpersonalny, został zastąpiony wirtualnym. Rodzi to wiele patologii. Dobrze na ten temat traktuje polski film „Sala samobójców”… ale nie o tym.

Piłka nożna w kraju nad Wisłą jest najpopularniejszym sportem zespołowym, a zarazem mi najbliższym. Większość dzieci aktywność sportową skupia właśnie w tej dyscyplinie. Inne, szanowane przeze mnie jak siatkówka, piłka ręczna są marginalizowane, pomimo sporych osiągnięć względem reprezentacji piłkarskiej. Nie obejdzie się „bez kamienia do ogródka”. Muszę przyznać, że sport w przypadku futbolu to nie zawsze zdrowie. Piłka nożna uchodzi za jedną z najbardziej kontuzjogennych dyscyplin sportowych.
Dzieci, mają za wzór Lewandowskiego, Szczęsnego i świadomość, że mogą być tacy jak oni. Jak trudne jest to do osiągnięcia dowiedzą się z czasem i nie warto teraz wybijać im tego z głowy. Fenomeny sportowe są obdarzone talentem…. i popierają to ciężką pracą. Sama częstotliwość treningowa nie zrobi z nas piłkarzy z pierwszych stron gazet, no już teraz internetu 😉. Musi być ten dodatkowy pierwiastek, jakaś „iskra boża”.


Jak jest uzewnętrzniany od najmłodszych lat, to warto żeby dziecko trochę nakierować i „oszlifować ten kamień”, jakby powiedziała M. Montessori. Trener nie jest cudotwórcą, musi mieć dobry materiał – jak krawcowa niemalże 😉
Zajęcia piłkarskie w ramach grupy są czymś więcej niż tylko mniej lub bardziej umiejętnym kopnięciem piłki. Od strony fizycznej rozwijają cechy motoryczne tj. szybkość, siłę, koordynację i wytrzymałość. Uczą również zasad, które są przydatne w życiu społecznym. Ot choćby punktualność, cierpliwość, dyscyplina, poczucie obowiązku czy współpraca w ramach zespołu.
Przebywanie w grupie uczy nas pewnych manier. Używając zwrotów grzecznościowych: „dzień dobry”, „do widzenia”, „przepraszam”, „dziękuję”, „proszę” utrwalamy pozytywne słownictwo, doskonaląc pokłady kultury wynoszonej z domu. Nie pomnę już o zasadzie pomocniczości, która jest cenna w wielu aspektach życia.


Ilość boisk, orlików, słowem miejsc do gry jest sporo. Niektóre obwarowane kluczami, pozwoleniami, zarezerwowane dla pierwszych drużyn etc., jednak w tym gąszczu można gdzieś się upchać 😉. Dla chcącego nic trudnego.


Ilość szkółek piłkarskich jest duża i niemalże w każdym regionie można zapisać dziecko na zajęcia z piłki nożnej. Jeśli w centrum zainteresowań dziecka nie jest akurat ta dyscyplina to wybadajmy jaka i nie prześpijmy momentu, który wiecznie trwać nie będzie, bo może się okazać, że dziecko skończy w wirtualnym świecie w kącie pokoju z telefonem, zamknięte na świat rzeczywisty. Umiejętności zareagowania i nie przegapienia momentu życzę sobie i świadomym rodzicom czytającym ten tekst.