Z płyty boiska – Henryk Świerczek

Tak się złożyło, że w tej zimowej już niemal scenerii odbyła się pierwsza kolejka rundy wiosennej w rozgrywkach IV Ligi małopolskiej.

Naturalnie byłem na obiekcie w Woli Rzędzińskiej, gdzie doszło do pojedynku pomiędzy: Wolania Wola Rzędzińska – Dalin Myślenice. Liczyłem na dobry mecz zwłaszcza gospodarzy, którzy zainkasują wreszcie 3 punkty.

Mój optymizm wynikał głównie z drugiej połowy meczu z Beskidem Andrychów, w którym zawodnicy z Woli Rzędzińskiej pokazali charakter i udowodnili nam i chyba sobie, że potrafią grać w piłkę nożną. Pokazali to zresztą na meczu w Myślenicach, na którym miałem przyjemność być, gdzie zagrali bardzo dobre spotkanie (1:1).

Dzisiaj trzeba było to tylko powtórzyć, chociaż doskonale wiem, że nie jest to takie proste. Okazało się, że rzeczywiście nie jest to takie proste, bo gospodarze po raz kolejny zostali pokonani przez swojego rywala (4:2) i muszę uczciwie powiedzieć, że goście zasłużyli na to zwycięstwo.

Nie wyglądało to źle, bo już w 10 minucie gospodarze powinni wyjść na prowadzenie, ale zabrakło precyzji. Po błędzie bramkarza gości, to gospodarze cieszyli się ze zdobycia bramki, aby już po minucie to prowadzenie stracić.

Kolejny raz Wolania wyszła na prowadzenie po ładnej akcji i bramce, by znowu po kilku minutach to zniweczyć. Potem gole padały już tylko do bramki gospodarzy po dość prostych, wręcz banalnych błędach.

Już kiedyś wspomniałem, że dla gospodarzy ten mecz był zupełnie niepotrzebny i należało go rozegrać już na wiosnę. Zespół w dołku, przetrzebiony kontuzjami, więc jaki był sens gry, ale nikt nic nie kombinował i do meczu doszło w sportowej rywalizacji.

Nie jest tajemnicą, że przed zespołem bardzo trudny okres i jeszcze trudniejsze zadanie o ile w ogóle do wykonania, czyli utrzymanie drużyny na poziomie IV Ligi, ale to już zmartwienie Zarządu Klubu i nowego trenera, którego mam nadzieję niebawem poznamy.