Marcin Jarosz: Miałem ofertę z 4.ligi

– Ofert było dosyć sporo. Kilka z A-klasy, kilka z okręgówki i jedna nawet z IV ligi. Nie skorzystałem z żadnej tylko dlatego, ponieważ zobaczyłem, że w tym sezonie ta drużyna może o coś powalczyć, a ja na pewno będę mógł im w tym pomóc. Nie odszedłem z klubu wtedy, gdy był on w dużym kryzysie, więc tym bardziej nie mógłbym z niego odejść, gdy jest szansa osiągnąć coś więcej – mówi największa gwiazda i kapitan Victorii Koszyce Małe, Marcin Jarosz.

Victoria Koszyce Małe po rundzie jesiennej zajmuje 12 miejsce w rozgrywkach A-klasy. Jesteście zadowoleni z zajmowanej pozycji, czy apetyty były większe?

Apetyty były większe. Mieliśmy naprawdę dobry początek sezonu. Po pierwszych kolejkach zajmowaliśmy miejsce w czołowej trójce. Gdyby nie kontuzje i pauzy spowodowane nadmiarem żółtych kartek myślę, że pierwszą część sezonu skończylibyśmy na dużo lepszym miejscu. Mimo wszystko do piątej w tabeli Białej Lubaszowa tracimy tylko 6 pkt, więc spokojnie wszystko jeszcze jest do odrobienia.

Jesteś wiodącą postacią Victorii od wielu sezonów. Dobrze czujesz się w Koszycach Małych? Nigdy dotąd nie grałeś w innej drużynie…

W Koszycach czuję się bardzo dobrze. Gram tutaj od trampkarza, więc można powiedzieć, że jest to mój drugi „dom”. Faktycznie, nigdy dotąd nie grałem w innej drużynie. Zawsze było mi ciężko zostawić to miejsce, gdzie tak naprawdę wszystkiego się nauczyłem. Ciężko odejść z miejsca, gdzie grasz przez kilkanaście lat… Przez klub przewijają się różni ludzie, różni zawodnicy, różni trenerzy, a ty zostajesz w tym samym miejscu… Ale jestem dumny z tego, że ludzie kojarzą klub Victoria z moim nazwiskiem.

Ile miałeś ofert transferowych przed rundą jesienną?

Ofert było dosyć sporo. Kilka z A-klasy, kilka z okręgówki i jedna nawet z IV ligi. Nie skorzystałem z żadnej tylko dlatego, ponieważ zobaczyłem, że w tym sezonie ta drużyna może o coś powalczyć, a ja na pewno będę mógł im w tym pomóc. Nie odszedłem z klubu wtedy, gdy był on w dużym kryzysie, więc tym bardziej nie mógłbym z niego odejść, gdy jest szansa osiągnąć coś więcej.

Wiosną byłeś widziany na trybunach na meczu w Rzepienniku Strzyżewskim. To była tylko rola kibica, czy istniała szansa, abyś zagrał w tym klubie?

To była tylko rola kibica. Z tego co pamiętam, był to mecz z drużyną z Radlnej. Moja dziewczyna Iwona pochodzi właśnie z tej miejscowości i można powiedzieć, że trochę związałem się z tym klubem. Jeśli tylko Radlna rozgrywa swoje mecze w innym terminie niż Victoria, zawsze staramy się być na meczu i wspierać mojego przyszłego szwagra i resztę chłopaków.

Wiele osób twierdzi, że ze swoimi umiejętnościami spokojnie odnalazłbyś się na poziomie nie tylko ligi okręgowej, ale i 4.ligi. Jest szansa, że kiedyś zobaczymy cię na tym szczeblu rozgrywkowym?

Tak, dużo osób pytało mnie o to, dlaczego ciągle gram w A-klasie, skoro śmiało mógłbym spróbować sił w wyższych ligach. I w sumie trochę żałuję, że nie zdecydowałem się na to wcześniej. Myślę, że moja przygoda z piłką mogłaby się potoczyć nieco inaczej, ale jak to mówią – nigdy nie jest za późno. Marzy mi się powrót z Victorią do okręgówki i myślę, że wtedy mógłbym spokojnie odejść z czystym sumieniem do innego klubu. Patrząc na poziom gry chociażby w IV lidze, jestem pewien, że znalazłbym tam miejsce dla siebie przynajmniej na połówkę spotkania. Zaraz po naszym awansie czekam więc na wszelkie propozycje… Oczywiście teraz żartuję (śmiech).

Victoria Koszyce Małe przez kilka sezonów była solidnym klubem ligi okręgowej. Co się stało, że od kilku lat jesteście średniakiem A-klasy?

Klub jest ciągle w budowie i mam na myśli tutaj zarówno drużynę, jak i cały obiekt. Kilka lat temu w pierwszym sezonie naprawdę „mocnej okręgówki” zajęliśmy 3 miejsce, ale wtedy drużyna była zupełnie inna, niż teraz. Mieliśmy w kadrze równych poziomem 18 zawodników, ale każdy z nich wnosił coś innego. Niestety z biegiem czasu każdy poszedł w swoją stronę i ciężko nam będzie teraz zbudować taki sam zespół jak wówczas. Myślę również, że duży wpływ na to, gdzie teraz jesteśmy, ma brak zainteresowania ludzi mieszkających w Koszycach. Na palcach jednej dłoni mógłbym policzyć osoby, które pomagają i wkładają jakąkolwiek pracę w funkcjonowanie klubu. Niestety bez zaangażowania i chęci pomocy wygląda to tak, jak wygląda.

Wiele zespołów narzeka na stan murawy na waszym stadionie. Z jednej strony piękna trybuna, z drugiej fatalna murawa…

Nie ukrywajmy – nasza murawa to bardziej kretowisko niż boisko służące do gry w piłkę nożną… Na razie jednak musimy jeszcze trochę się pomęczyć. Jak wspomniałem wcześniej, cały obiekt jest w przebudowie. Już niedługo, bo w przyszłym roku do użytku oddany zostanie naprawdę profesjonalny budynek szatniowy, zostanie zamontowane oświetlenie, a trybuna, o której już wspominałeś, zostanie jeszcze trochę powiększona. Gdy to wszystko już zostanie zrobione, będziemy mogli zająć się naszą płytą. Mam nadzieję, że obiekt finalnie będzie robił super wrażenie i wszyscy zmienią zdanie co do przyjazdu na mecze do Koszyc.

W tym sezonie łatwiej będzie się wam utrzymać w A-klasie, niż miało to miejsce w roku ubiegłym, gdzie przez dłuższy czas broniliście się przed spadkiem?

Tego, że się utrzymamy, jestem pewien. Mamy dużo lepszy zespół, niż w poprzednim sezonie, który stać na zdecydowanie więcej i myślę, że udowodnimy to w drugiej rundzie. Nie jestem zmęczony grą o utrzymanie, bo każdy mecz sprawia mi tyle samo radości. W „Serie A” każdy mecz jest nieprzewidywalny. Tutaj każdy z każdym może wygrać. Nie potrzeba wiele wysiłku, aby z gry o utrzymanie nagle zacząć grać o awans.

Kto zatem zaskoczył was najbardziej wśród rywali w stosunku do ubiegłego sezonu?

Najbardziej nas, jak i chyba wszystkich zaskoczyły Koszyce Wielkie. Klub, który od lat prezentuje równy poziom w A-klasie w tym sezonie jakby „odpalił”. Mają super zaplecze, jeśli chodzi o młodzież, czyli to, co teraz powinno być podstawą w miejscowych klubach. Myślę, że nie zmarnują szansy i w tym sezonie awansują jak nie z pierwszego, to z drugiego miejsca.

A-klasa jest mocna, czy słaba? W ubiegłym sezonie Rzepiennik Strzyżewski dość spokojnie wygrał rozgrywki, a obecnie w lidze okręgowej radzi sobie bardzo słabo…

Moim zdaniem A-klasa nie jest dużo słabsza od Klasy Okręgowej, aczkolwiek dużo słabsza od IV ligi. Przyzwyczailiśmy się do tego, że beniaminek rozgrywek powinien radzić sobie dobrze. Jeśli chodzi o Rzepiennik Strzyżewski, to problem może polegać na tym, że zbyt łatwo wywalczyli sobie ten awans. Chłopakom zostało w głowach chyba to, że skoro tak łatwo poszło w A-klasie, to w okręgówce też będzie im łatwo i przyjemnie. Uważam, że jeśli w tym sezonie uda się im utrzymać, to w przyszłym na pewno będą w górnej części tabeli.

Gdybyś miał wskazać głównego faworyta w walce o awans z A-klasy?

Według mnie kwestia awansu rozstrzygnie się między Pogorią, Koszycami Wielkimi, a Gosławicami. Chociaż tak jak wspomniałem wcześniej, tutaj każdy z każdym może wygrać, więc mam nadzieję, że dojdzie do jakiejś niespodzianki…

Rozmawiał: Sebastian Czapliński