Krzysztof Kita: Nie myślę poważnie o „okręgówce”

– Nie jestem zawodnikiem, który robi koło siebie dużo szumu. Nie zmieniam klubów jak rękawiczek. Jeśli już zmieniam klub to na długie lata. Grałem przez długie lata w Alfie i teraz przez klika lat w Białej z jednorundową przygodą w Powiślu Bolesław – mówi Krzysztof Kita, pomocnik LKS Biała Lubaszowa.

Gdybyś miał porównać ubiegłoroczne rozgrywki, w których zajęliście ostatecznie 7 miejsce w lidze, do zakończonej niedawno rundy jesiennej, po której plasujecie się na 5. lokacie, to który sezon dla Białej jest jak na razie bardziej udany, pomijając samo miejsce w tabeli?

Zdecydowanie poprzedni sezon. Zdobyliśmy najwięcej punktów w historii klubu na szczeblu A-klasy. Nie chodzi mi tylko o zdobycze punktowe, ale przede wszystkim o samą grę. Długi czas byliśmy w ścisłej czołówce, zdobywając punkty z trudnymi przeciwnikami bijącymi się o awans do okręgówki.

Przed obecnym sezonem myśleliście o walce o awans, czy nie było takiego tematu?

Zawsze trzeba stawiać wysoko poprzeczkę, ale tematu walki o awans nie było. Niestety braki kadrowe spowodowane kontuzjami kluczowych zawodników oraz wyjazdami do pracy za granicę spowodowały, że w moim odczuciu będziemy walczyć o utrzymanie. Na pewno będziemy grać o zdobycie jak największej ilości punktów. W każdym meczu chcemy wygrywać, ale realistycznie patrząc, to naszym celem jest utrzymanie w lidze.

Biała Lubaszowa wydaje się być klubem stworzonym do A-klasy. W ciągu ostatnich 8 sezonów, na tym szczeblu gracie szósty rok. Z czego to wynika?

Słyszałem, że mówią o nas „Za mocni na B-klasę a za słabi na okręgówkę”. Trudno się z taką opinią nie zgodzić. Myślę, że właśnie A-klasa to obecnie nasze miejsce. Wynika to pewnie z tego, że mamy doświadczony zespół. Wielu zawodników ma za sobą kilkanaście lat gry w piłkę, dlatego gramy na w miarę równym poziomie.

Macie jakiś długofalowy plan na budowę drużyny?

Biała w tej chwili to wyłącznie zawodnicy z gminy Tuchów. Trzeba przyznać, że kadrę mamy skromną liczącą kilkanaście osób. Najczęściej trafiają tutaj zawodnicy, którzy ze względu na brak czasu nie mają możliwości trenowania i grania w sąsiedniej Tuchovii. Ciężko o piłkarzy, którzy systematycznie trenują. Nie wspomnę o zapleczu młodzieżowym – bo go po prostu brak. Dlatego, kto tylko jest chętny, to zapraszamy go na treningi.

Słyszałem, że zdarzało się, iż do drużyny dołączali zawodnicy ze względu na… twoją osobę, mówiąc, że zawsze chcieli zagrać z tobą w jednej drużynie nie tylko ze względu na twój charakter, ale również umiejętności piłkarskie, wskazując przede wszystkim na technikę i zmysł do gry kombinacyjnej.

Jeśli tak było, to jest mi bardzo miło. Czy faktycznie ze względu na moją osobę ktoś dołączył do naszej drużyny, to ciężko mi potwierdzić tę informację, ale wiem jedno… Gdybym odszedł z klubu lub zakończył w tej chwili swoją przygodę z piłką, to z całą pewnością kilku chłopaków zmieniłoby klub. Co do swojej osoby to nie chcę sam siebie oceniać. Gram w piłkę już prawie 20 lat i każdy, kto ze mną grał to doskonale wie, ile zdrowia i serca zostawiam na boisku.

Czy kiedykolwiek uda ci się wraz z Białą awansować do ligi okręgowej? Pewnie to jedno z twoich skrytych marzeń?

Jeśli chodzi o zawodników, to potencjał jest bardzo duży. Jest kilku piłkarzy, którzy bez wątpienia poradziliby sobie w wyższej lidze. Klub jednak boryka się z problemami, które uniemożliwiają realną walkę o coś więcej niż do tej pory. Po pierwsze gramy na boisku, które położone jest na terenie zalewowym. Rzeka wylewa średnio dwa a czasem nawet trzy razy w ciągu roku i ciężko je utrzymać w należytym stanie nie mówiąc o jakiejkolwiek rozbudowie, bo nikt nie wyłoży na nie pieniędzy. Krążyły swego czasu pogłoski, że ma pojawić się nowy teren na budowę nowego obiektu, ale temat ucichł. Po drugie klub spoczywa w tej chwili na barkach dwóch osób, dzięki którym w ogóle możemy grać. Gdyby nie to, że jeden z bardzo doświadczonych zawodników wszystkim się zajmuje, to nic by z tego nie było… Ciężko jednak pogodzić pracę, grę w piłkę i jeszcze zajmowanie się wszystkim, co związane jest z prowadzeniem klubu. W Lubaszowej mieszka wielu byłych piłkarzy, którzy niejednokrotnie deklarowali, że „wezmą się za ten klub”, jednak na słowach tylko się kończyło. Dopóki nie znajdą się ludzie, którzy włączą się w realną pomoc w funkcjonowaniu klubu, to Biała może co najwyżej walczyć o utrzymanie w A-klasie.

W Białej zamierzasz pozostać do końca swojej przygody z piłką, czy jednak zamierzasz pograć jeszcze w Alfie Siedliska, czyli klubie, w którym zaczynałeś swoją przygodę z futbolem?

W życiu nigdy nic nie wiadomo. Spędziłem w Alfie kilka ładnych lat i za to jestem wdzięczny, ale na dziś nie mam zamiaru tam wracać.

Pojawiały się przed sezonem jakieś opcje transferowe?

Oficjalnych propozycji nie było. Były zapytania z dwóch klubów, ale mało konkretne.

Pytam, ponieważ twoja żona pochodzi z Rzepiennika Strzyżewskiego. W gminie Tuchów w lidze okręgowej gra także Tuchovia. Jest też sąsiadujący z obiema miejscowościami Gromnik… Może jednak warto spróbować zagrać przynajmniej jeden sezon w „okręgówce”?

Nie jestem zawodnikiem, który robi koło siebie dużo szumu. Nie zmieniam klubów jak rękawiczek. Jeśli już zmieniam klub to na długie lata. Grałem przez długie lata w Alfie i teraz przez klika lat w Białej z jednorundową przygodą w Powiślu Bolesław. Żona faktycznie pochodzi z Rzepiennika, ale nie jest wielką fanką piłki nożnej i nigdy mnie do zmiany klubu nie namawiała. Gdybym miał kilka lat mniej, to pewnie bym spróbował. Teraz dużo czasu poświęcam na moją drugą pasję, jaką jest bieganie. Niejednokrotnie ciężko łączyć treningi, mecze i starty w zawodach. Chcąc na poważnie rywalizować w „okręgówce” musiałbym się znów całkowicie poświęcić piłce. Dlatego gra w Białej mi odpowiada. Mam blisko, jest fajna ekipa, a jeśli znajdzie się jeszcze ktoś, kto chciałby to organizacyjnie przejąć, to kto wie, co czeka tę drużynę. Obecnie chcę pomóc drużynie w utrzymaniu, uniknąć kontuzji i cieszyć się z tego, co się robi!

Rozmawiał: Sebastian Czapliński