Damian Lubera: Wolania jest skrojona na nową 4. ligę

– Zdecydowanie gra w obronie była naszą piętą achillesową. Składało się na to wiele czynników. Przede wszystkim, przed startem rozgrywek dwóch bardzo ważnych obrońców doznało ciężkich kontuzji wykluczających ich z całej rundy. W grę obronną powinna być zaangażowana cała drużyna, a nie zawsze tak było – mówi Damian Lubera, najlepszy strzelec Wolanii Woli Rzędzińska w rundzie jesiennej 4. ligi.

W rundzie jesiennej zdobyłeś dla Wolanii 10 bramek. Chyba możesz uznać tę rundę za udaną?

Patrząc przez pryzmat wcześniejszej rundy, którą spędziłem w Wisłoce Dębica, gdzie w hierarchii trenera byłem pomiędzy kierownikiem a masażystą, muszę uznać tę rundę za udaną. Aczkolwiek uważam, że stać mnie na to, aby jeszcze więcej dać z siebie tej drużynie. Najważniejsze jest dla mnie jednak to, że piłka znów sprawia mi wielką przyjemność. Jest w tym niewątpliwie wielka zasługa trenera Tomasza Juszczyka.

Patrząc w ligową tabelę wydaje się, że możecie do samego końca rozgrywek walczyć o ligowy byt. Kto może być najtrudniejszym bezpośrednim rywalem?

Jak pokazuje tabela, jest spory ścisk i jedynie Bruk-Bet Termalica Nieciecza odjechał reszcie. W grze o utrzymanie powinno być 10-11 drużyn. Jestem przekonany, że akurat Wolania spokojnie utrzyma się w lidze. Patrząc na potencjał drużyny tej drużyny, to przy odrobinie szczęścia powinniśmy się znaleźć w pierwszej piątce. Na pewno tarnowski Metal nie złoży broni, Okocimski powinien być mocny. Do tego fajnie w piłkę gra Poprad, Lubań czy Wierchy.

Problemem jest to, że tracicie sporo bramek. Co jest tego przyczyną?

Zdecydowanie gra w obronie była naszą piętą achillesową. Składało się na to wiele czynników. Przede wszystkim, przed startem rozgrywek dwóch bardzo ważnych obrońców doznało ciężkich kontuzji wykluczających ich z całej rundy. W grę obronną powinna być zaangażowana cała drużyna, a nie zawsze tak było. Do tego dochodziło sporo błędów indywidualnych i wiele bramek traconych po stałych fragmentach gry.

Wolania to zespół w sam raz skrojony na 4. ligę?

Myślę, że tak… Klub jest dobrze zorganizowany. Przede wszystkim stabilny. Nowa 4 liga małopolska jest jak najbardziej miejscem dla Wolanii. Trzeba również pamiętać, że klub z Woli Rzędzińskiej w nie tak dalekiej przeszłości spędził dwa sezony w 3 lidze, gdzie miałem przyjemność występować. Na pewno była to fajna przygoda dla całego klubu.

Nie poszło wam w tym roku zbytnio w rozgrywkach Regionalnego Pucharu Polski, ponieważ nie wygraliście nawet jednego meczu. Najpierw w 2. rundzie otrzymaliście walkower za mecz z KS Rzepiennik Strzyżewski, a w 3 rundzie odpadliście z Dunajcem Zakliczyn. To duże rozczarowanie?

Było to dla nas spore rozczarowanie. Pomimo tego, że przechodziliśmy kryzys w tamtym okresie, w meczu z Zakliczynem dominowaliśmy przez całe spotkanie i nic nie wskazywało na to, że możemy ten mecz przegrać. Trzeba jednak docenić klub z Zakliczyna, bo jak wiemy, w następnej rundzie wyeliminowali tarnowską Unię, która występuje w 3 lidze.

Grałeś w swojej przygodzie z piłką w takich klubach, jak: Unia Tarnów, Hutnik Kraków, czy Wisłoka Dębica. Da się w jakiś sposób porównać Wolanię do tych zespołów?

Zasadnicza różnica między Wolanią a wyżej wymienionymi klubami, według mnie, to sama atmosfera meczowa. Nic oczywiście nie ujmując klubowi z Woli Rzędzińskiej, to nie posiada on zorganizowanych grup kibicowskich, jak to ma miejsce w drużynach, w których było dane mi występować. Na meczach u siebie czy wyjeździe jest zawsze spora grupa kibiców dopingujących przez cały mecz. Bywały nawet spotkania, podczas których na trybunach zasiadało po 2-3 tys. kibiców. Jeśli chodzi o organizację, to tak jak wspomniałem wcześniej, Wolania to dobrze poukładany klub i myślę, że w tym aspekcie na pewno znacznie nie odbiega od drużyn grających nawet ligę wyżej.

Atutem Wolanii jest wasze boisko. Panuje tam specyficzny klimat, bo stadion przypomina zabudowaną dookoła twierdzę…

Niewątpliwie boisko w Woli Rzędzińskiej jest naszym sporym atutem. Faktem jest, że panuje tu specyficzny klimat. Chciałbym również zauważyć, że murawa na naszym stadionie jest jedną z lepszych, o ile nie najlepszą w tej lidze, co z pewnością sprzyja naszemu sposobowi grania.

To twój ostatni sezon w Wolanii, czy zamierzasz pograć tutaj nieco dłużej?

Na ten moment nie mam jakiś konkretnych zapytań, czy ofert, więc skupiam się na drużynie Wolanii. Nie chcę składać żadnych deklaracji co do przyszłości… A co przyniesie czas, to zobaczymy…

Przed rundą wiosenną rozegracie kilka ciekawych sparingów. Jednym z nich będzie pojedynek z Igloopolem Dębica. Dla ciebie, jako zawodnika długo związanego z Wisłoką, będzie to wyjątkowe spotkanie?

Największe emocje niewątpliwie wzbudzają derby, nie miałem jednak okazji zagrać w żadnym z meczów w lidze przeciwko Igloopolowi z powodu kontuzji. Przez 3 lata spędzone w Wisłoce poznałem wielu świetnych ludzi, więc ten klub zawsze będę wspominał z sentymentem. Mecz sparingowy już nie w biało-zielonych barwach, będzie miał dla mnie na pewno dużo mniejszy ciężar gatunkowy.

Pochodzisz z Dąbrowy Tarnowskiej. Jesteś wychowankiem Dąbrovii. Dlaczego w tak dużym mieście, wciąż nie stworzono klubu piłkarskiego, który mógłby rywalizować jak równy z równym z innymi klubami występującymi co najmniej na poziomie 4. ligi?

Oczywiście mi jako wychowankowi i osobie urodzonej, jak i mieszkającej w Dąbrowie Tarnowskiej jest zwyczajnie smutno, że klub od paru ładnych lat występuje w klasie okręgowej, pomijając jeden sezon. Tym bardziej szkoda, bo na Dąbrovii są na pewno dobre warunki infrastrukturalne. Nie ma co się jednak oszukiwać… Żeby regularnie grać na poziomie 4 ligi potrzebne są pieniądze. W Dąbrovii ich niestety brakuje. Na pewno wynika to z małego zaangażowania władz miasta, a także lokalnych przedsiębiorców. Szkoda, bo Dąbrowa Tarnowska z pewnością zasługuje na klub w co najmniej 4 lidze…

Rozmawiał: Sebastian Czapliński

Skomentuj artykuł:
Udostępnij na swoim koncie: