Paweł Kafel: Mogłem grać w Koronie Kielce

– W wieku 20 lat byłem na testach w Koronie Kielce, która grała wówczas na drugim poziomie rozgrywkowym w Polsce. Dostałem propozycję kontraktu, ale po naradzie rodzinnej nie zdecydowałem się przeprowadzić do Kielc. Korona wtedy miała duże problemy finansowo- organizacyjne i to nas zniechęciło. Natomiast z perspektywy czasu żałuję tej decyzji, bo to był dobry moment dla młodego chłopaka, aby spróbować zaistnieć w większej piłce. Może zabrakło kogoś, kto by podpowiedział, poradził – mówi obrońca GKS-u Gromnik, Paweł Kafel.

Czy GKS Gromnik zagra w przyszłym sezonie na poziomie 4. ligi? Rundę jesienną macie fenomenalną…

Jesteśmy liderem po pierwszej części rozgrywek i bardzo się z tego cieszymy. Rzeczywiście runda wyszła nam znakomicie i to spowodowało, że pojawia się szansa awansu i chcemy o to oczywiście powalczyć. Zostało jednak aż 16 spotkań na wiosnę i z pewnością nie będzie łatwo utrzymać dyspozycję z jesieni. Musimy się nastawić też na to, że przeciwnicy chcąc „urwać” nam punkty, będą podchodzić do nas z wielką ambicją i wolą walki. Uważam, że będzie trudno zbliżyć się do osiągnięcia punktowego z pierwszej rundy. Jeśli chodzi o awans, to odpowiem, że 5 liga, która będzie utworzona przy reorganizacji rozgrywek, w przyszłym sezonie całkowicie nas zadowoli.

Czy Gromnik stać ewentualnie pod względem finansowym na grę w 4. lidze?

Będę brutalnie szczery, ale niestety nie jesteśmy przygotowani na to, aby grać na poziomej nowej zreorganizowanej 4 ligi, która będzie obejmowała całą Małopolskę i moim zdaniem nie ma takiej drużyny w naszej klasie okręgowej. Grałem już swego czasu przez kilka lat w tego typu 4 lidze i wiem, jaki to jest poziom sportowy i finansowy. Dla naszego klubu awans do 5 ligi byłby idealną sprawą na ten moment i o to walczymy.

Kto będzie waszym najtrudniejszym rywalem w walce o awans?

Walka o awans rozegra się pomiędzy trzema drużynami. Oprócz nas bardzo dobry zespół ma Tuchovia, którą świetnie poukładał Artur Prokop. Są tam zawodnicy, którzy mają za sobą występy w 4 lidze, więc umiejętności są tam spore. Szczególnie duży potencjał mają w ofensywie. O awans powalczy też drużyna z Szynwałdu. Marek Nalepka wykonuje tam od kilku lat dobrą robotę, rozwijając młodych zawodników z roku na rok.

Macie najlepszą defensywę w lidze. Jesienią straciliście tylko 16 goli. Dowodzisz tej formacji, więc wiesz najlepiej, jaki jest klucz do sukcesu.

Przed sezonem wrócili do nas Bartek Niziołek i Jacek Słota. Pół roku wcześniej Dominik Słota i Dawid Szczerba. Przyszło również dwóch zawodników z Siemiechowa. To wszystko spowodowało, że trener Leszek Kraczkiewicz miał dużo większe możliwości, aby optymalnie ustawić drużynę. Obrona oczywiście grała bardzo dobrze, ale na tak małą ilość straconych bramek miała wpływ gra całej drużyny. Bardzo nieustępliwa gra zawodników w środku pomocy, którzy nie pozwalali swobodnie rozgrywać piłki przeciwnikom spowodowała, że obrona również miała łatwiej. Muszę również pochwalić naszego młodego bramkarza Marcina Bąka, który jest wychowankiem GKS-u Gromnik i stał się pewnym punktem drużyny.

Liga okręgowa jest mocniejsza, czy słabsza niż w zeszłym sezonie?

Myślę, że ligi z tego i poprzedniego sezonu są porównywalne. Po prostu GKS Gromnik personalnie jest dużo mocniejszy i dlatego taki progres wyników. Wiadoma sprawa, że bardzo dużo zależy od roszad w składach przed sezonem, niektóre drużyny się wzmocniły, a u kilku odeszli ważni zawodnicy, co przełożyło się na miejsca w tabeli.

W swojej przygodzie z piłką byłeś związany z 4 klubami: Ciężkowianką, Tuchovią, Unią Tarnów i właśnie Gromnikiem. Do którego z tych klubów czujesz największy sentyment?

Trudne pytanie, gdyż z każdym z tych klubów byłem związany w trochę inny sposób. W Ciężkowiance wszystko się zaczęło – gra w drużynach młodzieżowych, potem przejście na poziom seniorski gdzie grałem 7 lat. Tuchovia to klub gdzie spędziłem najdłuższy czas, bo blisko 10 lat, mnóstwo wspomnień i spotkań, które utkwiły w pamięci. Unia to z kolei drużyna, z którą zagrałem na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w mojej piłkarskiej przygodzie, a była to 3 liga. Teraz z kolei reprezentuję GKS Gromnik, czyli miejscowość, gdzie na co dzień mieszkam, pracuję i jestem mocno związany z lokalną społecznością. W tym klubie gram, trenuję grupy młodzieżowe, jak również pomagam w funkcjonowaniu drużyny na odpowiednim poziomie. Każdemu z tych klubów zawdzięczam dużo, bo pozwoliły mi realizować moją największą życiową pasję.

Jak wskazują nazwy zespołów, w zdecydowanej większości przypadków byłeś związany z klubami z południa powiatu tarnowskiego. Piłka nożna w tym regionie rozwija się coraz lepiej, ale nadal trudno rywalizować z klubami, które swoje siedziby mają blisko Tarnowa…

Oczywiście kluby tarnowskie i okoliczne zawsze będą miały większy potencjał, jeśli chodzi o zdobycie możliwych finansów do funkcjonowania na jak najwyższym szczeblu. Akademie piłkarskie i szkolenie dzieci i młodzieży w dużych ośrodkach treningowych powoduje, że jakość zawodników w drużynach tarnowskich jest większa. Natomiast rozwój klubów w naszym regionie w ostatnim czasie pokazuje, że gdy zbierze się odpowiednia grupa ludzi, która ma dobry pomysł na prowadzenie drużyn piłkarskich, to można to zrobić na naprawdę dobrym poziomie. Takie drużyny jak Dunajec Zakliczyn, GKS Gromnik czy MKS Tuchovia są tego bardzo dobrym przykładem.

Była szansa, abyś grał na wyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce?

W wieku 20 lat byłem na testach w Koronie Kielce, która grała wówczas na drugim poziomie rozgrywkowym w Polsce. Dostałem propozycję kontraktu, ale po naradzie rodzinnej nie zdecydowałem się przeprowadzić do Kielc. Korona wtedy miała duże problemy finansowo- organizacyjne i to nas zniechęciło. Natomiast z perspektywy czasu żałuję tej decyzji, bo to był dobry moment dla młodego chłopaka, aby spróbować zaistnieć w większej piłce. Może zabrakło kogoś, kto by podpowiedział, poradził. To były inne czasy niż teraz, nie było takiej ogólnej wiedzy o wyższych ligach, nikt z okolicy nie przechodził do takich klubów. Po prostu nie zaryzykowałem. Kilka lat potem były testy w trzecioligowym Kolejarzu Stróże, ale ze względów finansowych nic z tego nie wyszło. I dopiero w wieku 28 lat przejście do Unii Tarnów, gdzie nabawiłem się poważnej kontuzji eliminującej mnie na rok z gry w piłkę. Trochę jest żal, że nie zrealizowałem się do końca piłkarsko, tak jakbym chciał, ale nie ma co narzekać – zagrałem około 700 meczów przez 25 lat gry seniorskiej na różnych szczeblach piłkarskich. Mając te wszystkie doświadczenia, próbuję pomagać mojemu synowi, który zaczyna poważniejszą przygodę z piłką nożną. Mam nadzieję, że moje rady pomogą mu w jak najlepszym rozwoju.

Masz na karku 42 lata. Ile jeszcze zamierzasz grać w piłkę? Widzisz gdzieś swój limit?

Już kilka lat temu powiedziałem, że będę grał do momentu, gdy poczuję, że odstaję piłkarsko i fizycznie od młodszych zawodników na boisku. Na razie widzę, że jeszcze daję radę… A ile to potrwa? Rok? 4 lata? Czas pokaże…

Po zakończeniu przygody z piłką jako czynny zawodnik, widzisz się jako trener, czy planujesz realizować się w innej funkcji, bo myślę, że z piłką zostaniesz na dłużej…

Prawdopodobnie zajmę się trenowaniem drużyn seniorskich i szkoleniem dzieci i młodzieży. W tym chciałbym się realizować. Taka odpowiedź sama się nasuwa i na ten moment nie znajduję innej. Lubię to, co robię i prawdopodobnie będę to kontynuował po zakończeniu gry.

Rozmawiał: Sebastian Czapliński

Skomentuj artykuł:
Udostępnij na swoim koncie: