Z płyty boiska – Henryk Świerczek

Obejrzałem zespół Sokoła Wałki po raz pierwszy w meczu z Olszynką Ołpiny. Była to tylko pierwsza połowa bardzo dobrego meczu, więc postanowiłem zobaczyć ich cały mecz, w którym zmierzyli się na wyjeździe z drużyną Zorzy Zaczarnie.

Niestety, ale tym razem nie mogę zbyt wiele dobrego powiedzieć o drużynie z Wałek, ale po kolei. Mecz rozpoczął się od wzajemnego „badania”, po czym przewagę zyskał zespół Sokoła i tę przewagę udokumentował zdobyciem bramki.

Gospodarze chcieli jak najszybciej doprowadzić do wyrównania co im się udało, ale to nadal goście prowadzili grę i stwarzali sobie dobre okazje do podwyższenia wyniku. Nie wykorzystali znakomitej do tego celu okazji, ale już kolejnej nie zmarnowali wychodząc na prowadzenie i od tego niemal momentu coś dziwnego zaczęło się dziać w ich drużynie.

Popełniali w obronie błąd za błędem i były to błędy wielbłądy, bo jak można inaczej nazwać sytuację, w której jeden zawodnik gospodarzy „tańczył” wokół bodajże sześciu zawodników gości i już chyba resztkami sił wepchnął piłkę do bramki. Tym bardziej to niezrozumiałe, bo przecież obrona Sokoła to starzy rutyniarze.

Potem już trwał tylko serial pomyłek i błędów bramkarza, obrońców a gospodarze skrzętnie to wykorzystali strzelając kolejne gole.

Skończyło się wynikiem 5:2. Mogę bez cienia wątpliwości napisać, że Juniorzy wypunktowali Seniorów i za to należy im się uznanie.

Na minus należy zaliczyć murawę na obiekcie Zorzy Zaczarnie, której dość daleko do ideału. Zielone są tylko chwasty, które jakoś sobie radzą bez wody.

Mam nadzieję, że zawodnicy Sokoła Wałek już w kolejnym meczu wrócą do swojego dobrego poziomu i zawalczą o pełną pulę czego im serdecznie życzę a młodym zawodnikom z Zaczarnia gratuluję ambitnej walki i wygranego meczu.