– Piłka nożna pisała już wiele ciekawych scenariuszy, także wszystko może się zdarzyć. Na pewno ja i zawodnicy zrobimy wszystko, aby dobrze przygotować się na wiosnę i powalczyć o najwyższe miejsce w tabeli. Najważniejsze teraz to dobrze przepracować zimę, aby dać sobie największą szansę na 3 pkt. w każdym meczu w rundzie wiosennej – mówi Mieszko Okoński, trener KS Koszyce Wielkie.
Podobno jesteś zapracowanym człowiekiem. Jesteś nie tylko trenerem w Koszycach Wielkich, ale prowadzisz także szkółki piłkarskie w kilku miejscowościach.
Od 6 lat prowadzę Akademię Piłkarską, która obecnie organizuje zajęcia piłkarskie dla dzieci w Zakliczynie, Tarnowcu oraz Rzepienniku Strzyżewskim. Jestem również trenerem drużyny rocznika 2011 w Tarnovii Tarnów, gdzie również jestem odpowiedzialny za proces certyfikacji oraz ogólną organizację pracy grup młodzieżowych od skrzata do młodzika.
Trenowanie seniorów znacznie różni się od trenowania dzieci?
Na pewno jest sporo różnic, jednak dla mnie nie stanowiło to jakiegoś problemu. Praca z dziećmi to długi proces, którego celem jest jak najlepsze przygotowanie zawodników na przyszłość, w pracy z seniorami w odróżnieniu od dzieciaków celem jest zdobycie 3 punktów w weekend.
Co przynosi większą frajdę?
Dla mnie nie ma to znaczenia czy pracuje z dziećmi, czy z dorosłymi. Piłka nożna jest moją pasją od najmłodszych lat, a od dłuższego czasu jest to także moja praca. Za każdym razem wychodząc na boisko, czy to podczas treningu, czy meczu chcę pomóc swoim zawodnikom w ich rozwoju, bez względu czy jest to drużyna młodzieżowa, czy seniorzy.
W trakcie ubiegłego sezonu zdecydowałeś się przyjąć ofertę z Koszyc Wielkich. Czy zadecydował o tym fakt, że kiedyś byłeś zawodnikiem tego klubu?
Dokładnie tak. Nie planowałem obejmować drużyny seniorskiej, a przynajmniej nie w tamtym czasie, ponieważ miałem sporo obowiązków, jednak po rozmowie z władzami klubu oraz zawodnikami, zdecydowałem się przyjąć propozycję. W Koszycach występowałem po powrocie z Anglii oraz po zabiegu rekonstrukcji więzadeł krzyżowych. To był świetny czas. Wielu zawodników, z którymi wtedy dzieliłem szatnię, nadal jest w klubie. Nie ukrywam, że miało to główny wpływ na moją decyzję, aby zostać trenerem drużyny z Koszyc.
Od samego początku celem przed obecnym sezonem była walka o awans?
Nie lubię wyznaczać sobie takich celów, ponieważ wszystko weryfikuje boisko. Najważniejsze, aby w każdym meczu być maksymalnie zaangażowanym oraz realizować założony plan na dane spotkanie. Przypomnę, że kiedy rozpoczynałem pracę w Koszycach, zespół był w drugiej części tabeli i bliżej było mu do spadku niż do awansu. Co więcej, do mojej dyspozycji miałem 12-13 zawodników. Dobra druga runda poprzedniego sezonu na pewno wyglądała optymistycznie. Ważnym punktem przed tym sezonem było wzmocnienie kadry. Postawiliśmy na młodych chłopaków z regionu i jak na razie wygląda to bardzo pozytywnie. Przed sezonem czuliśmy się mocni, jednak sezon jest długi i wszystko może się zdarzyć. Patrząc w tabelę, teraz już można jasno powiedzieć, że liczymy się w walce o awans i jeśli pojawi się taka możliwość, na pewno będziemy chcieli z niej skorzystać.
W rundzie jesiennej przegraliście tylko dwa mecze. Która porażka zabolała bardziej? Z Gosłavią, czy z Pogorią?
Myślę, że porażka z Gosłavią bolała bardziej. Mecz od początku nie układał się po naszej myśli. Połowę meczu graliśmy w „10”, jednak doprowadziliśmy do remisu i co ciekawe, grając jednego zawodnika mniej, mieliśmy swoje okazje i nie uważam, że zasłużyliśmy w tym spotkaniu na porażkę. Patrząc z perspektywy czasu niepotrzebne były również nerwowe sytuacje, w których sam brałem udział, jednak myślę, że można to zostawić już za nami. Jeśli chodzi natomiast o mecz z Pogorią, to drużyna z Pogórskiej Woli była w tym dniu lepsza i nie ma tu żadnej dyskusji.
Co jest waszą najsilniejszą stroną w tym sezonie?
Myślę, że najważniejszą kwestią jest dobry kontakt pomiędzy zawodnikami oraz trenerem. Poza boiskiem jesteśmy kolegami, jednak każdy z nas wie, że wychodząc na trening czy mecz role te muszą się zmienić. Kolejnym pozytywem jest to, że posiadamy bardzo młody zespół, bo średnia wieku wnosi 24 lata. Jest to zespół, który chce pracować i się rozwijać. Dla kilku zawodników była to pierwsza runda rozegrana na poziomie seniorskim. Wierzę, że zdobyte przez nich doświadczenie jesienią zaprocentuje na wiosnę.
Fakt, że jednym z twoich podopiecznych jest twój brat pomaga, czy przeszkadza?
Nie ma to żadnego znaczenia. Traktowany jest tak samo, a nawet gorzej (śmiech) jak reszta zawodników. Tak jak mówiłem wcześniej, większość chłopaków znam już kilka lat i jesteśmy w bardzo dobrych i bliskich kontaktach, jednak kiedy trzeba popracować na treningu lub zareagować mocniej w szatni, każdy zdaje sobie sprawę z podziału ról w zespole.
Bierzesz pod uwagę fakt, że moglibyście nie wywalczyć awansu w tym sezonie?
Piłka nożna pisała już wiele ciekawych scenariuszy, także wszystko może się zdarzyć. Na pewno ja i zawodnicy zrobimy wszystko, aby dobrze przygotować się na wiosnę i powalczyć o najwyższe miejsce w tabeli. Najważniejsze teraz to dobrze przepracować zimę, aby dać sobie największą szansę na 3 pkt. w każdym meczu w rundzie wiosennej.
Wasz główny rywal w walce o awans?
Patrząc w tabelę, cztery drużyny trochę odskoczyły reszcie zespołów. Ciężko stwierdzić kto będzie się cieszył z awansu w czerwcu. W Gosławicach nastąpiła zmiana trenera. Podobnie stało się w Zgłobicach, gdzie trenerem będzie mój bliski kolega Adrian Ślęzak, z którym jako klub współpracowaliśmy w tym sezonie. Myślę, że zapowiada się ciekawa runda wiosenna i po prostu niech wygra najlepszy! Korzystając z okazji, dziękuję bardzo wszystkim kibicom, zawodnikom oraz zarządowi klubu za całą rundę jesienną. Do zobaczenia na wiosnę!
Rozmawiał: Sebastian Czapliński